Barwni kolędnicy wędrują od domu do domu
Wędrują od domu do domu niosąc radosną nowinę o narodzeniu Bożego Dzieciątka. W barwnych strojach, z własnoręcznie wykonaną szopką odwiedzają mieszkańców Witkowic składając życzenia i zapraszając do wspólnego kolędowania.
“Ożywione” lalki opowiadają pełną nadziei historię, raz po raz wprawiając w osłupienie domowników.
Aniołki częstują słodkościami, diabeł zostawia na pamiątkę iście piekielne ślady…
Zobaczcie sami.
W zimowe wieczory, od Wigilii Bożego Narodzenia do uroczystości Trzech Króli, od stuleci po wsiach i miastach wędrują kolędnicy. Chodzą z gwiazdą, z szopką, albo z królem Herodem. Dawniej uważano, że życzenia kolędników mają niezwykłą moc i muszą się spełnić.
Tradycja kolędowania jest bardzo stara. Odświętnie ubrani kolędnicy odwiedzali swych sąsiadów i wprowadzali do ich domów zwierzęta: konika, barana, prosię lub gąsiora. Podejmowano ich za to gościnnie i częstowano świątecznymi smakołykami. Poczęstunek otrzymywały także zwierzęta. Oprowadzano je następnie po izbie, nie omijając żadnego kąta, aby w domu przez cały rok panował dostatek i aby dobrze wiodło się w gospodarstwie.
Było kolędowanie z turoniem, dziwnym, rogatym zwierzęciem z ogromną, kłapiącą paszczą. Być może pierwowzorem tej postaci był wytępiony w XVII wieku tur, żyjący niegdyś w polskich puszczach. Inni chodzili po wsi z konikiem. Konik miał drewnianą głowę i zawieszoną na niej kolorową uprząż, tułów ze starego kosza lub skrzynki bez dna i narzuconej starej płachty lub koca. Ta prosta konstrukcja zaopatrzona była w parciane pasy, aby jeździec mógł ją sobie zawiesić na ramionach.
Kolędnicy nieśli też ze sobą gwiazdę wyklejoną z papieru. Tradycja kolędowania z gwiazdą związana jest z chrześcijańską wiarą w gwiazdę betlejemską, która zwiastowała narodzenie Chrystusa i przyprowadziła do żłóbka pasterzy oraz Trzech Króli.
Według wierzeń ludowych biada temu, kto nie wpuści do domu kolędników – zwiastuje to klęskę w całym nadchodzącym roku.
Autor: Kamilla Frysztacka
Opublikowano 29 grudnia 2016